unukalhai unukalhai
1061
BLOG

Pieśń o Michniowie

unukalhai unukalhai Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

 Pieśń o Michniowie

 

           Zamieszczam fragmenty utworu  Ryszarda Miernika[1], świętokrzyskiego pisarza pt.; „Pieśń o Michniowie”.  Niedawno minęła siedemdziesiąta rocznica zbrodni wojennej dokonanej w dniach 12-13 lipca 1943 r.  na mieszkańcach wsi Michniów k/Suchedniowa[2] przez okupanta niemieckiego.

Nie mogłem zamieścić tej notki w lipcu br., gdyż dopiero ostatnio, przy przenoszeniu swojego księgozbioru do nowego pomieszczenia, odnalazłem egzemplarz ww. utworu, który został wydany  przez Autora   własnym sumptem w 2003 r.

Oto fragmenty „Pieśni o Michniowie”.

(…)

W niewielkiej izbie przy drodze „Ponury” rozkazy wydaje
Idą łącznicy po  domach skrzyknąć chłopców do boju
Nie będziesz Szwabie polskiej ziemi plugawił
Dosięgnie  cię kara za mordy i bezprawie
Już droga najeżona lufami karabinów
Czeka wśród nocy na wroga, plunie mu w twarz ołowiem
Lasy bitwę powtórzą
Pola opowiedzą zbożom
Zboża gruszom
Grusze kamieniom
Kamienie stodołom
Stodoły domom
Domy ludziom
Wiatr powierzy ptakom
Wtedy wieś dźwignie się
Założy na siebie chustę i serdak
Buty i wełniak
I pójdzie z ostatnim chlebem do leśnych szałasów

Śpi wieś umęczona czuwaniem i pracą
Nawet psy wierne posnęły
Śni jej się pożar świata wielki aż do nieba
Widzi jak z tego ognia wychodzi zwierzę
Jak pełznie żytami, zbliża się do progu, uderza w drzwi
Wieś zrywa się z kamieniem w piersiach
Wokoło domów i stodół stalowy pierścień bez twarzy

Świt z przestrzeloną piersią patrzył na śmierć w dolinie
Hitlerowiec strzałem z pistoletu dziurawił główki
Matka wyrywała włosy, zginęła ostatnia
Bestialsko pomordowanych Materków[3]
Wrzucono w ogień ich własnego domu
Mężczyzn zwieźli jak snopy do stodół
Zmartwiałych, z krzykiem przerażenia w oczach
Podcinali seriami, podpalali, skwierczały żywe pochodnie
Myśli i słowa niewypowiedziane słyszały jęk jedyny
Jaki człowiek przed śmiercią wydaje
Ryk bydła
Rozkwitający żar ognia
Trzask fruwających gontów
Złowrogie milczenie lasu

Przez próg przelewała się śmierć, spostrzegłam, że syn żyje

- Ignaś.

Odwrócił głowę, był bardzo blady. Naokoło paliły się domy.
Zaczęliśmy czołgać się ku drzewom. Z domu wypełzliśmy na podwórko.
Pod szopą Niemiec skubał zastrzeloną kurę.
Przewlekliśmy się w pokrzywy. Ignaś miał ciągle zamknięte oczy.
Musieliśmy prędko uciekać.
Pod osłoną dymu dotarliśmy do żyta i dalej.
Ułożyłam Ignasia w grządce ziemniaków i nakryłam nacią.
Brałam ziemię, maczałam we krwi i nacierałam go.
Wreszcie odezwał się słabym głosem: „Mamo”.
Czułam straszny ból w lewym ramieniu, krew ze mnie uciekała.
Przeleżeliśmy w tych ziemniakach długo.
Jak Niemcy wyjechali, wzięłam syna na ręce i przeniosłam na podwórko.
Z naszego domu, z moich dzieci pobitych, węgle zostały.

(…)

Na pogorzeli siedzi wieś owinięta w chustę dymów
Owiana swędem spalonych ciał
U jej stóp leży poranek
Z przestrzeloną skronią trup ojca obejmujący ramionami drogę.

(…)

Biały księżyc wędrówkę rozpoczął
partyzanci wzdłuż toru czekają
rozpoczął lecz nie skończył
bo w czarne pulmany
Grzmotnęło tysiące kul
Za Michniów
Polała się niemiecka krew
Rozpruty tender parowozu
Wystrzelił parą
Po żytach przeszedł skowyt
Po drzewach rozkaz do odwrotu
Skulone cienie
szły z pustym sercem do lasu
Na „jędrusiową dolę”

Następnego dnia rano
Wróg stanął nad wsią
jak kat nad ofiarą

Jedna młoda matka dzieciatko podnosi
Klęka przed żandarmem, o litość go prosi
Ach drodzy panowie co robicie z nami
Co wam winne matki ze swymi dziatkami
Niemiec na te słowa bagnet w dziecko wbija
A matka zemdlona piersią je nakrywa
Pala się domy, stodoły, ludzie
Płacze żywicą las
Ten szloch z doliny
Po wsiach leci
na cały kraj

(…)

 

Przypisy

[1] Ryszard Miernik (ur. w 1929 r. ) pisarz opisujący małe ojczyzny, czyli rejony Suchedniowa, Bodzentyna, Wąchocka, Ostrowca Świętokrzyskiego. Autor, poza poematem „Pieśń o Michniowie” , m.in. prozatorskich utworów pt: „Blaszany orzełek”, „Suchedniów”, „Kraina świętego jelenia”, „Burzący stok”, „Przebiśniegi”, „Trzy końce”;

[2] W dniu 12 lipca 1943 r. Niemcy zamordowali w Michniowie 102 osoby, w tym 95 mężczyzn w wieku od 16 do 63 lat, 5 dzieci w wieku od 5 do 15 lat  i 2 kobiety (44 i 48 lat). Wszystkie kobiety i dzieci zginęły od kul bądź pchnięć bagnetem. 23 mężczyzn zastrzelono, pozostali zginęli zamknięci w stodołach i spaleni żywcem. Pacyfikacja wsi trwała około 11-12 godzin. Przyczyną pacyfikacji w dniu 12 lipca 1943 r. były donosy konfidentów niemieckich mówiące o współpracy i sprzyjaniu mieszkańców wsi oddziałom partyzanckim.

Przed południem 12 lipca dotarła na Wykus (góra w pobliżu Wąchocka, na jej zboczach mieściła się baza partyzancka oddziału „Ponurego”) wieść o akcji niemieckiej w Michniowie. Na rozkaz dowództwa grupa partyzantów ruszyła w stronę wsi, która dzieliło od Wykusu  ok.  dwóch godzin marszu. Gdy partyzanci dotarli na miejsce Niemców już nie było, wcześniej opuścili oni wieś W nocy z 12 na 13 lipca  partyzanci przeprowadzili akcję odwetową atakując pociąg niemiecki w odległości około kilometra od Michniowa. Po zatrzymaniu pociągu wojskowego ostrzelano go. W wagonach „nur für Deutsche” strzelano do wszystkich pasażerów, a następnie  pozostawiono napis „ZEMSTA ZA MICHNIÓW”. partyzanckie pod dowództwem por. Jana Piwnika „Ponurego” wycofali się na Wykus. 13 lipca między godz. 10.00 a 11.00 Niemcy ponownie wkroczyli do Michniowa. Mordowali wszystkich bez względu na płeć i wiek. Tylko nielicznym udało się przeżyć. Najmłodszą ofiarą pacyfikacji był dziewięciodniowy Stefan Dąbrowa, spalony żywcem wraz z całą rodziną. Ogólne straty ludności poniesione w czasie lub w związku z pacyfikacją wyniosły 211 zamordowanych. Powojenne badania zweryfikowały liczbę ofiar pośród stałych mieszkańców Michniowa  na 204 osoby jako ilość ofiar pacyfikacji wsi w dniach 12 i 13 lipca 1943 r. (102 mężczyzn, 54 kobiety i 48 dzieci w wieku od 9 dni do 15 lat). Pozostałe 7 osób to osoby, które były w tym dniu aresztowane i straciły życie w obozach koncentracyjnych. Czasowo zostały pozbawione wolności 22 osoby. Z najnowszych badań wynika, że liczba ofiar tej zbrodni może być większa, gdyż losy lokatorów i osób czasowo przebywających we wsi nie są znane.

[3] Z rodziny Materków uratował się (przypadkowo)  jeden, wówczas czternastoletni syn Edward. Matka i jego dwóch braci zostali zadźgani  bagnetami spaleni wraz z  własnym domem.

 

 

 

 









 



 

 

 

 

unukalhai
O mnie unukalhai

Na ogół bawię się z losem w chowanego

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura