unukalhai unukalhai
412
BLOG

Polostrojka

unukalhai unukalhai Gospodarka Obserwuj notkę 12

   

(inspiracja)*

Na wyborach podzielony i ogłupiały elektorat gna do urn, niczym stado baranów, poganiany wrzaskami telewizyjnych pastuchów i ich elektronicznych batów. Zamyka się w kabinach, stawia kulfony na arkuszach wyborczych, a nasi programiści rechoczą z naiwnych staruszek, nadętych naukowców, lekkomyślnych artystów i znużonych urzędników, gdy wyświetlają na ekranach zaprogramowany wcześniej wynik. Bo osłabiliśmy ludziom ich wolę, zamieniliśmy język i przewiązaliśmy oczy. Następnie zaprzęgliśmy ich do kieratu, w którym, niczym Syzyf, nadaremnie usiłują dotrzeć do celu. I z łaski rzucamy im, od czasu do czasu, wiązki siana.

Zabraliśmy im zakłady pracy, w których budowali statki morskie i numerycznie sterowane obrabiarki, zmusiliśmy ich, by w zamian produkowali plastykowe butelki do szkodliwych napojów gazowanych. I to wytwarzali je na tych samych liniach produkcyjnych, na których do niedawna wykonywali precyzyjne akcesoria lotnicze. Pozamykaliśmy naukowcom laboratoria i instytuty, zabraliśmy z nich fundusze, a doktoranci i adiunkci muszą sprzedawać po bazarach tureckie rajstopy i pluszowe chińskie zabawki, żeby nie pomrzeć z głodu. Zabraliśmy ludziom ich kraj, połamaliśmy jak tabliczkę czekolady i zjedliśmy po kawałku, a oni oddali go bez walki. Rozbroiliśmy siły zbrojne kraju, zlikwidowaliśmy wojskowe uczelnie, a resztki formacji zbrojnych wysłaliśmy do dalekich krajów, aby walczyły w cudzym interesie. Zrobiliśmy im parodię z oświaty i kultury, zasypaliśmy je górą śmieci, a na nich pootwieraliśmy bary i puby z dancingiem i marihuaną, gdzie rozpustne dziewczyny tańczą na rurze w rytm byle jakiej muzyki. A pod górą śmieci pozostały zapomniane narodowe symbole, imiona bohaterów, nazwiska wieszczów, utwory pisarzy i kompozytorów.

Wyśmiewamy się z ich kobiet, jeśli chcą rodzić dzieci, a ich mężczyznom oferujemy sterylizację, za którą im nawet płacimy, by mogli kupić za to parę flaszek byle jakiej wódki. Chorych na przewlekłe choroby pozostawimy w ramach publicznej służby zdrowia, która nie ma środków na leki dla nich, zdrowym zaś zaoferujemy korzystne warunki odsprzedaży ich krwi i narządów do prywatnych klinik transplantacyjnych. Im większe będzie bezrobocie i nędza, tym znajdzie się więcej chętnych, a korzystne warunki będą dla nas coraz bardziej korzystne. A jeśli rezultat takich działań będzie zbyt mocno odbiegał od założeń, spowodujemy graniczne konflikty z sąsiadami, aby wzajemnie zaczęli się wyrzynać.

Wystawiliśmy im cukierek, który miał na papierku wypisaną nazwę „demokracja", a oni tłumnie zlecieli się, żeby polizać go sobie przez szybkę. Ale daliśmy im ten cukierek, tylko wmówiliśmy najpierw, że jest smaczny. I jedli go, choć ich dławił i wyłupiał im oczy, ale chwalili, że bardzo smaczny, choć mieli pianę na pyskach, którą przy tym toczyli.

Nie daliśmy im  wyboru. Nasi ludzie schronili się w armii, policji i służbach specjalnych. W bankach, urzędach, funduszach. W organizacjach sportowych i społecznych, w organizacjach międzynarodowych.
W rozrywce, mediach i kulturze. W administracji państwowej i spółkach skarbu państwa, a także we wszystkich partiach politycznych. Jednym słowem wszędzie. Stoją oni w cieniu, ale za każdym znaczącym politykiem, dziennikarzem czy biznesmenem, znajdują się tuż za jego plecami. Znamy bowiem ich psychikę, ten ich instynkt robaków żądnych władzy. Kreujemy sztuczne konflikty pogrążając raz jednych, a raz innych. Sterowanie konfliktami to rodzaj faktycznej władzy u niczego niepodejrzewających nuworyszów politycznych. Trzymamy ich w garści, chociaż prawie żaden z nich nie zdaje sobie z tego sprawy. Żyją bowiem w świecie zmyślonym na użytek własnych potrzeb. Dziennikarze, politycy, pisarze i aktorzy, dyplomaci i ekonomiści, lekarze, prawnicy, wynalazcy i menedżerowie. Postaci z okładek tabloidów i reklam telewizyjnych, przyznające sobie nawzajem prestiżowe nagrody. Telewizyjni celebryci przeskakujący od patrona do patrona, wynajęci politolodzy skaczący sobie do oczu podczas aranżowanych telewizyjnych batalii. Sprzedajna, liberalna elita żyjąca we własnym światku, przegniła od korupcji, ustawiająca się w kolejce, żeby sprzedać swoje usługi i swoich znajomych, która podporządkowuje się naszym planom bez zbędnego jednego słowa. I tak dalej, i temu podobne.

 

*)„Operacja Heksogen", autor Aleksander Prochanow, wydawnictwo Philips Wilson, Warszawa 2005.

 

 

 

unukalhai
O mnie unukalhai

Na ogół bawię się z losem w chowanego

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka