unukalhai unukalhai
637
BLOG

Pani Twardowska i jej mąż

unukalhai unukalhai Kultura Obserwuj notkę 8

Niektórzy pamiętają fabułę ballady o tytule   „Pani Twardowska" napisanej przez Adama Mickiewicza. Dla wielu polskich twórców postać czarnoksiężnika Twardowskiego była symbolem przebiegłości i sprytu polskiego szlachcica, którzy w rozmaity sposób wykorzystywali wątki mickiewiczowskie w swoich utworach. Można tu wymienić nazwiska kompletnie zapomnianych pisarzy, krytyków literackich, dramaturgów i publicystów jak np.  Jan Nepomucen Kamiński, Ignacy Kraszewski, Leopold Staff, Lucjan Rydel, Julian Wołoszynowski, Wacław Sieroszewski, by ograniczyć się do kilku bardziej znanych (a raczej już nieznanych) nazwisk.

Nie zamieszczam  przypisów z ich danymi biograficznymi  ww.  twórców. Kto jest ciekaw, może je sobie wyguglać, podobnie jak w przypadku podobnych danych  o innych postaciach przywołanych w dalszej części notki.

Ale czy Twardowski  to wytwór fantazji  i  legendy, czy może istniał w rzeczywistości?

Odpowiedź na to pytanie sformułował Roman Bugaj w publikacji pt.: „Mistrz Twardowski w obliczu historii” wydanej przez wrocławskie Ossolineum  w 1969 roku.

Zamieszczam obszerne fragmenty recenzji  ww. studium R. Bugaja, autorstwa prof. Ignacego Wieniewskiego, która została wydana drukiem w periodyku „Na Antenie – mówi Rozgłośnia Polska Radia Wolna Europa” -  wydanie  z sierpnia 1970 r. (nr  89).

……………………………………………………………………………………………………………………………………………………………

„(…)

Uczeni zajmowali się od dawna tym zagadnieniem, a nie było ono łatwe w braku zupełnie wyraźnych źródeł historycznych. Niektórzy przyjmowali tradycyjną wersję o szlachcicu-magu, polskim Fauście, inni — jak Aleksander Bruckner — uważali całą historię za mit. Nie będę przytaczał ich wywodów. Chcę bowiem omówić najnowszą, rewelacyjną i  rewolucyjną pracę naukową na ten temat.

Jest to obszerne studium Romana Bugaja pt. „Mistrz Twardowski w obliczu historii", zawarte
w księdze zbiorowej „W świecie pieśni i bajki" wydanej w ubiegłym roku przez Ossolineum.

Autor uważa czarnoksiężnika za postać historyczną. Najdawniejszą o nim wiadomość, a raczej wzmiankę, dał pisarz-humanista Łukasz Górnicki w słynnym dziele pt. „Dworzanin polski", wydanym w Krakowie w r. 1566, a dedykowanym Zygmuntowi Augustowi. W anegdocie o pewnym czarnoksiężniku-oszuście, który był uczniem Twardowskiego, a grasował na dworze Zygmunta Starego, wykpił Górnicki modną wówczas magię, astrologię i alchemię. W rzeczywistości jego satyra skierowana była przeciw samemu Twardowskiemu, a opisane zdarzenie miało miejsce na dworze Zygmunta Augusta. Ponieważ jednak ten król darzył wielką życzliwością Twardowskiego, a sam był zwolennikiem owej wiedzy tajemnej, więc Górnicki, by nie zrazić sobie monarchy, przeniósł całą historyjkę w czasy Zygmunta Starego, a Twardowskiego umieścił na dalszym planie.

Nie trzeba zapominać, że w epoce Odrodzenia zainteresowanie tzw. naukami tajemnymi było nader żywe. Wystarczy wskazać na taką postać jak doktor Johann Faust, żyjący z końcem XV-go
i w pierwszej połowie XVI wieku. Ówcześni czarnoksiężnicy byli niekiedy ludźmi bardzo wykształconymi, a sam Twardowski studiował w Wittenberdze medycynę. Umiał on zdobyć zaufanie Zygmunta Augusta, który mianował go swoim nadwornym koniuszym. Wpływ na króla uzyskał on jeszcze większy po rzekomym wywołaniu ducha zmarłej Barbary Radziwiłłówny. Joachim Possel, nadworny lekarz Zygmunta III Wazy, dał w r. 1624 następującą relację owego słynnego wydarzenia, które miał uwiecznić w swym obrazie Juliusz Kossak:

 „... Barbara, do której król tak wielką płonął miłością, że po jej śmierci przedsięwziął ją ujrzeć. Zwołał zewsząd do Krakowa biegłych w czarnoksięstwie i bardzo znaczne wyznaczył nagrody. Znaleziono człowieka o nazwisku Twardowski, który zapewniał, że niezawodnie ukaże królowi Barbarę przechodzącą. Król daje wiarę obietnicom, iż największym upragnieniem wygląda naznaczonego dnia. Twardowski uprosił króla, by z krzesła, na którym siedzi, nie ruszył się, zachowując milczenie; gdyby inaczej postąpił, byłoby narażone na niebezpieczeństwo życie i dusza. Przy ukazaniu się (mary) było widać smutną, żałosną tragedię.  Mało brakło, a króla nie można by zatrzymać i rzuciłby się na jej łono i zapragnąłby słodkich uścisków, gdyby Twardowski króla nie odciągnął i zatrzymał na krześle, aż mara zniknęła".

Ową rzekomą ,,marą" była w istocie mieszczka warszawska, Barbara Giżanka, uderzająco podobna do zmarłej królowej. Kilku dygnitarzy dworskich: podkanclerzy Krasiński i bracia Mniszchowie, wraz z Twardowskim posłużyli się urodziwą awanturnicą, by zainscenizować ów seans spirytystyczny, a potem przez skontaktowanie jej  z królem wyzyskać jej wpływ na niego dla swoich celów. Plan ten i powiódł się w pełni, Giżanka usidliła Zygmunta Augusta i wyjednała u niego wiele faworów dla swych protektorów.

Ale kim był sam Twardowski? Bugaj rozszyfrował jego identyczność na podstawie pierwszej księgi pracy Świętosława Orzelskiego, pt. „Bezkrólewia ksiąg ośmioro", ukończonej w r. 1573, a więc 
po śmierci Zygmunta Augusta. Orzelski brał udział w dochodzeniach komisji sejmowej o nadużycia popełnione na dworze tego króla, gdy był on już ciężko chory, bezwolny i zabobonny. Śledztwo ujawniło listę winowajców, a wśród nich czarnoksiężnika Duranoviusa czyli Durana. Był to rodowity Niemiec  z Norymbergi, a jego nazwisko w istocie brzmiało Lorenz Dhur. Bugaj wykazuje, że tego
to Dhura-Duranoviusa spolszczył Górnicki w swej satyrycznej facecji na „Twardowskiego“
(od łacińskiego ,,durus“ — twardy) i pod tym mianem postać ta pozostała już na zawsze w naszym kraju. Dokument Orzelskiego nadmienia też, że obok Mniszchów i Giżanki ważną rolę w nadużyciach odegrał „Szwab jakiś“ (Suevus quidam). Był nim Dhur-Twardowski.

Jest jeszcze jedno źródło historyczne, informujące o Twardowskim.

Oto w r. 1864 Kazimierz Władysław Wójcicki ogłosił w „Tygodniku Ilustrowanym" ciekawą i sensacyjną wiadomość o przypadkowym odkryciu nieznanego rękopisu Jakuba (w rzeczywistości Józefa)  Wereszczyńskiego z r. 1578. Dowiedziano się z niego, że Franciszek Krasiński, przyszły biskup krakowski, przebywając na studiach w Wittenberdze, poznał tam Twardowskiego, który tam kształcił się na lekarza. Krasiński namówił go do osiedlenia się w Polsce, gdzie Twardowski został koniuszym na dworze Zygmunta Augusta. Jakkolwiek niektórzy uczeni, m. in. Bruckner, zakwestionowali prawdziwość relacji Wójcickiego, ale prof. Wiktor Hahn udowodnił jej wiarygodność. Sam zaś Bugaj odszukał w aktach imatrykulacyjnych uniwersytetu w Wittenberdze notatkę, że w r. 1532 został wpisany na studia Laurentius (Lorenz) Dhur z Norymbergi. I wreszcie ostatni argument: nazwisko „Dhur“ pojawia się kilkakrotnie w ,,Rachunkach królewskich" z lat 1549-1551.

Bugaj zwraca uwagę, że Wittenberga była w owych czasach ośrodkiem rozwoje nauk tajemnych. Tam studiował w r. 1527 słynny czarnoksiężnik niemiecki Johann Faust. Głośna była wtedy jego działalność wśród plejady   astrologów i alchemików.

Jakkolwiek nie wszystkich może przekona teza Bugaja  o identyczności postaci Dhura
i Twardowskiego, trzeba   przyznać, że zgromadzony przez niego materiał dowodowy jest bardzo poważny.

(…)”

Twardowski istniał naprawdę. Jest postacią historyczną wrośniętą  w tradycję  o polskim szlachcicu- czarnoksiężniku.

unukalhai
O mnie unukalhai

Na ogół bawię się z losem w chowanego

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura